Któryś za nas cierpiał rany…

„Droga Krzyżowa to wejście z moją aktualną egzystencją i problemami w drogę Chrystusa i w Jego umieranie i śmierć na krzyżu”.
To już 20-ty raz gromadzimy się w Puszczy Bukowej, aby w plenerze wraz z młodzieżą i dziećmi – nawet tymi najmniejszymi – przeżywać Drogę Krzyżową i kontemplować cierpienie i Mękę Chrystusa. Jest to miejsce szczególne, gdyż wyznaczona trasa prowadzi przez las odgradzający uczestników tego nabożeństwa od miejskiego zgiełku, hałasu czy warkotu przejeżdżających samochodów. Pozwala chociaż w namiastce wyłączyć się z szarej codzienności i odczuć trud tej drogi, spojrzeć na swoje życie i uświadomić sobie, za jak wielką cenę człowiek został odkupiony i jak wielką miłością Bóg go obdarzył.
Po modlitwie kapłana i krótkim słowie wstępu ruszamy w drogę. Ruszam i ja. Myśli moje kierują się ku słowom kapłana, który rozpoczynając to nabożeństwo przypomniał mężów z Księgi Daniela: Szadraka, Meszaka i Abed-Nega, których Bóg nie ocalił od wrzucenia do rozpalonego pieca, lecz pozwolił im przejść przez rozpalony ogień tak, by nie spłonąć. To była ich droga życia, na której spotkali Boga. Ja też mam przebyć tę drogę. Wszyscy musimy ją przejść, aby spotkać się z naszym Panem i Zbawicielem, albowiem jest to droga naszego życia.
Panie Jezu, dla Ciebie czas nie istnieje. Wszystko dzieje się tu i teraz, więc chcemy Ci towarzyszyć w Twojej Drodze pełnej boleści i prosimy Cię, abyś towarzyszył nam w naszej ziemskiej drodze, na której i my zmagamy się z krzyżem codzienności, z trudem życia rodzinnego i małżeńskiego. Bądź z nami Panie, i napełnij nas swoją obecnością. Chcemy Ci w tych czternastu stacjach powiedzieć o naszych troskach i sprawach, z którymi sami nie potrafimy sobie poradzić. 
Stacja pierwsza. Stoisz Panie w pokorze przed sądem. Korona cierniowa rani Twoje czoło. Krew spływa po Twojej zbolałej twarzy, a na ciele nie ma już jednego zdrowego miejsca. Jest kompletnie zbite i zmasakrowane. Jesteś opluwany i odzierany z godności, bo mówisz o niewygodnych dla człowieka sprawach. Żyjemy w społeczeństwie roszczeniowym i wygodnym. Kłamstwa i oszczerstwa są na porządku dziennym. Ilekroć zakrzykuje się prawdę – prawdę o rodzinie, sakramentalności i nierozerwalności małżeństwa, prawdę o prawie każdego człowieka do życia od poczęcia do naturalnej śmierci, prawdę o godności osoby ludzkiej, prawdę o godności ludzkiej płciowości – tylekroć ponawia się niesłuszny wyrok. Tyle niesłusznych oszczerstw i nienawiści pada pod Twoim adresem, a Ty nie grzmisz. Tylko bierzesz ten bagaż i niesiesz go w imię miłości przez duże „M”. Idziemy dalej. Przy kolejnych stacjach dorzucamy na Twoje ramiona nasze kolejne problemy: naszą interesowność, brak modlitwy, wiarę we własne siły, korzyści materialne, egoizm w relacjach małżeńskich, brak cierpliwości do ludzi starszych, młodszych, chorych i zniedołężniałych… . Trudno abyś nie upadał ze zmęczenia i wycieńczenia pod ciężarem krzyża i naszych spraw. Mimo wszystko podnosisz się i idziesz dalej bo wiesz, że idzie z Tobą ukochana Matka, której serce pęka z bólu, która w cichości i pokorze podąża za Tobą, która jest dla nas wzorem miłości, pokory i cierpliwości w niesieniu swojego krzyża. Przeszliśmy po nierównościach drogi, górkach i pagórkach zaledwie jedną trzecią drogi. Pomału daje się odczuć zmęczenie nóg, ból stóp, kręgosłupa… . Trud przebytej drogi wzmaga się. Niektórzy podają sobie ręce, inni wspierają się na ramionach małżonków, aby ulżyć sobie nawzajem w trudzie pokonywanej drogi. Przyszedł też moment, że i Ty Panie opadasz z sił i potrzebna jest Ci pomoc. Jak niegdyś pomagał Ci Szymon z Cyreny, tak dzisiaj podejmujemy się tego zadania. Trzymając krzyż mówimy: „My też spotkaliśmy na swojej drodze Zbawiciela. On dzisiaj oczekuje naszej pomocy, naszej młodości, naszego zapału, naszej otwartości na drugiego człowieka”. Tylko: „Czy jesteśmy na to gotowi? Czy mamy młodego ducha, który podejmie Chrystusowe wyzwania …? Ruch Światło-Życie to silne ramię, które zdolne jest nam w tym pomóc. Możemy więc nieść radość spotkania i niesienia Krzyża z Panem, możemy nieść ją innym ludziom, niezależnie od tego gdzie przebywamy: w domu, w pracy, we wspólnocie. Nie wstydźmy się żyć po chrześcijańsku”. Mamy przecież narzędzia do realizacji Bożego planu. Mamy, tylko często brakuje nam determinacji, by dotrzymać złożonej przed Bogiem przysięgi małżeńskiej, a wraz z trudnościami przychodzi także pokusa, by zawrócić, by zejść z obranej drogi, by odejść, by się poddać, by już nie walczyć. Nastaje rezygnacja i obojętność. Stajemy się tylko biorcami. Boimy się sprzeciwić i powiedzieć nie osobom, które uważają ciało i seksualność jedynie jako materialną część samego siebie, którą można używać i wykorzystywać w sposób wyrachowany. Brak jedności małżeńskiej, egoizm, rozwody, promowanie związków partnerskich czy tzw. „wolnych związków”, bez jakichkolwiek zobowiązań, związków na próbę, banalizacja miłości i banalizacja ciała – te i wiele innych grzechów współczesnego świata, które uderzają w świętość rodziny to gwoździe, które boleśnie rozrywają Najświętsze Ciało naszego Pana i Zbawiciela.
W konsekwencji Jezus umiera z miłości dla miłości. Nie wiem, jak inni uczestnicy tej Drogi Krzyżowej, ale ja zastanawiałam się, co tym razem chciałeś mi powiedzieć? Jakie masz dla mnie – dla nas przesłanie? Myślę, że nadejdzie czas gdy odpowiemy sobie na to pytanie. Jednak – dzisiaj – prosimy Ciebie o nawrócenie dla wszystkich, którzy walczą z Twoją Ewangelią i z Twoim Kościołem, który ją głosi, aby ludzie uwierzyli i zrozumieli, jak cennym darem jest małżeństwo i rodzina. Jaką wielką wartością jest człowiek. By młody człowiek znajdował właściwe wzorce w domu i rodzinie. By czuł się bezpieczny w swoim domu i państwie.
Któryś za nas cierpiał rany…
Krystyna Zawal