Oaza Nowego Życia II – gałąź młodzieżowa – 01.08 – 17.08.2022 r. Krajnik Górny
Świadectwo Matyldy
Od jakiegoś czasu niektóre ważne dla mnie relacje zaczęły się psuć.
Nie wiedziałam dlaczego tak się dzieję że kolejne osoby odchodzą z mojego życia. Na oazę pojechałam trochę tym wszystkim przygnieciona i bezradna. Gdy rozmawiałam z moją animatorką i opowiedziałam jej o tym wszystkim, ona spytała: „A może to właśnie Jezus chce być Twoim przyjacielem?”.
To zdanie zaczęło we mnie bardzo mocno pracować. Podczas Pustyni oraz wieczornej celebracji VI dnia oddałam Jezusowi wszystko co leżało mi na sercu.
I wtedy zrozumiałam i na prawdę mocno uwierzyłam że on jest moim najlepszym przyjacielem, który zawsze trwa przy mnie bez względu na wszystko.
I za to chwała Panu!
Matylda
Świadectwo Alicji
Tak naprawdę nie chciałam jechać na rekolekcje.
Ledwo co wróciłam z rekolekcji rodzinnych i czułam, że jestem daleko od Boga.
Byłam podłamana – myślałam że nie wpasuję się między ludzi, że przez dwa tygodnie będę się tylko tułać i nudzić, i może jakoś czas minie. Pierwsze dwie wyprawo-namioty przeżyłam myśląc o wszystkim, tylko nie o danym mi zadaniu. I kiedy przyszedł dzień trzeci – narodzenie, poszłam za radą mojej animatorki – i po prostu się przeszłam.
I zadziałało.
Pierwszy raz szłam w ciszy, podziwiałam to, co było wokół mnie. Każdego dnia czułam że jestem coraz bliżej, coraz bardziej czułam po co tam jestem – moje powołanie (które objawiło się też w niesieniu darów na Eucharystii). Odczuwałam też różne przeszkody – okropne zmęczenie, przez które przysypiałam na punktach programu, przez które silentium sacrum tylko zgłośniło niepotrzebne myśli.
Mimo to starałam się iść dalej. Można powiedzieć że moje bolesne były faktycznie bolesne, a zbliżając się do dnia Paschy wszystko się wyciszyło.
I wtedy nastąpił ten moment. Pascha, w środku nocy, która nie odbyła się bez schodów, ale była czymś nowym. Msza rezurekcyjna w pełnym zmęczeniu chyba była tym, co obudziło we mnie emocje, poczucie rekolekcji, poczucie że wiem, co tam robię.
Później przyszedł sakrament pokuty i pojednania – spowiedź, która może była krótsza od innych, ale warta czekania i owocna.
Wracając z Dnia Wspólnoty, byłam z siebie dumna. Tu można powiedzieć że było już tylko lepiej, ale jednak dopadały mnie takie właśnie chwilowe załamania, nawet na agapie.
Wtedy poczułam potrzebę rozmowy i tak w środku nocy, poszłam porozmawiać z księdzem. I była to dla mnie ogromna ulga, troska, wspólne zmęczenie, dobra ludzka rada, było tym czego potrzebowałam.
Myślę że nawet na kompletny koniec jest potrzebna jeszcze jedna rozmowa – najlepiej z samym Bogiem. W głowę zapadły mi też słowa jednej z animatorek – te wszystkie małe rzeczy które się tu dzieją, to takie małe cuda, dzieła rąk Bożych.
Nie wiem gdzie teraz dokładne dążę, ale wiem że to moja droga, droga, którą przyjęłam i chcę tą drogą iść.
Alicja
Świadectwo Alicji
W tym roku podczas wakacji posługiwałam jako animatorka na ONŻ II.
Kiedy tylko padł pomysł zorganizowania rekolekcji wiedziałam, że chce na nich służyć.
Byłam już animatorką Dzieci Bożych u siebie w parafii, byłam animatorką na rekolekcjach ONŻ I.
Były to dobre doświadczenia, ale i trudne, ponieważ nie miałam informacji zwrotnej od uczestników, że mój sposób prowadzenia spotkań do nich trafia, że moje świadectwo im coś dało.
Zaczęły pojawiać się myśli czy ja się na pewno nadaję.
Ale jak już pisałam pragnienie bycia animatorem miałam wielkie. I tak w październiku 2022 padł pomysł abym założyła grupę u siebie w parafii, więc powiedziałam ” Panie Boże jak chcesz to zrób”.
Wszystko było przygotowane, ustalone, ale nie było chętnych. Ale i to nie zgasiło we mnie pragnienia służby. Więc pojechałam na ONŻ II. Dla animatora są to bardzo wymagające rekolekcje, dlatego zmęczenie pojawiło się dość szybko.
W dniu kiedy dosięgło ono zenitu i nie byłam w stanie skupić swoich myśli, po prostu się poddałam i oddałam to Bogu. Była to najlepsza decyzja jaką podjęłam.
Zobaczyłam, że nie jestem sama i nie muszę wszystkiego ogarniać na własną rękę. Wystarczy dać miejsce Bogu, a On uzupełni wszystko to czego ja nie potrafię.
Od początku rekolekcji miałam w głowie cytat, który usłyszałam na swojej dwójce: „Bóg nie powołuje uzdolnionych, ale uzdalnia powołanych” i właśnie tego doświadczałam na tych rekolekcjach.
Jeśli tylko dam się poprowadzić Bogu, to On da mi wszystko czego potrzebuje aby służyć innym. Rozmowy z uczestnikami i ich świadectwa pokazały mi, że jednak się nadaję i bycie animatorem jest dla mnie. Potwierdzenie tego dostałam kilka dni później na KODA, gdzie po prowadzonych przeze mnie spotkaniach dostawałam wiele pozytywnych informacji, że dobrze to robię i że się do tego nadaję.
Teraz z perspektywy czasu wiem, że Bóg dawał mi czas, abym sama mogła Go na nowo doświadczyć i odkryć.
Zabrakło mojego oddania się Jemu. Za bardzo skupiłam się na sobie, na tym że to ja muszę wszystko ogarnąć.
Zabrakło mojej osobistej modlitwy.
Podsumowując – te wakacje były dla mnie czasem odkrywania, że bez Boga się nie da, a wszystko zaczyna się w osobistej modlitwie.
Alicja