ORAR II – Myślibórz – świadectwa
W dniach 10-14 listopada 2021 roku odbyła się Oaza Rekolekcyjna Animatorów Rodzin II stopnia w Myśliborzu. Były to rekolekcje, które przygotowują do posługi pary animatorskiej w kręgu oraz przypominają cele, metody i środki oraz drogę formacji w Domowym Kościele. Rekolekcje prowadził ksiądz moderator Daniel Majchrzak oraz para moderatorska Jola i Jurek Gołdowie. W Oazie wzięło udział 15 małżeństw i 13 dzieci (w tym 3 małżeństwa spoza naszej diecezji). Razem z diakonią wychowawczą na Oazie było 51 osób. Dziećmi troskliwie opiekowali się Aneta i Piotr Rochnowie oraz Izabella Maruszczak. Mieli też do pomocy Monikę, Weronikę i Magdę. Diakonię muzyczną stanowili Joasia i Tomek Lisowscy, którzy bardzo ubogacili nasze spotkania oraz liturgię. W Myśliborzu gościliśmy u sióstr ze Zgromadzenia Jezusa Miłosiernego. Spotkaliśmy się z ogromną otwartością Sióstr oraz z radosnym przyjęciem. Mieszkaliśmy w cudownym miejscu i w dobrych warunkach. Z naszych okien widzieliśmy Sanktuarium Miłosierdzia Bożego i ogromne piękne jezioro. Nasz ksiądz bardzo angażował się w to wszystko, co się działo na rekolekcjach i głosił nam mądre i pełne Ducha Świętego homilie. Wpłynęło to na przeżycia rekolekcyjne. Ten cenny czas spowodował, że wiele osób wyjeżdżało z Myśliborza ubogaconych. Uczestnicy podkreślali, że czuło się jedność we wspólnocie.
Jezu-ufamy Tobie, że pozwolisz nam zanieść radość i piękno charyzmatu Światło-Życie do naszych małżeństw, rodzin i kręgów.
Świadectwo Doroty i Łukasza
Przyjechaliśmy na rekolekcje do Myśliborza „przypadkiem”. Owszem, szukaliśmy rekolekcji ORAR II, ale na te konkretnie trafiliśmy tylko dlatego, że jako pierwsze w pasującym nam terminie, znaleźliśmy je przeglądając diecezjalne strony Domowego Kościoła.
Droga 530 km z Częstochowy nie jest krótka, choć znów „przypadek” sprawił, że akurat tuż przed naszą podróżą otwarto ostatni brakujący odcinek drogi ekspresowej S3 na naszej trasie. To pierwszy prezent, jaki otrzymaliśmy, bo dzięki temu dotarliśmy bez przeszkód, utrudnień i opóźnień, a do tego komfortowo do Myśliborza.
Zaraz na pierwszym, zapoznawczym spotkaniu zdarzył się kolejny „przypadek”. Otóż pod sam koniec tego spotkania została przekazana informacja od sióstr, gospodyń domu rekolekcyjnego, że ktoś przyniósł im pieluchy, więc gdyby była potrzeba, można z nich skorzystać. Informacja wpadła jednym uchem, wypadła drugim. Wieczorem, kiedy kładliśmy naszego synka spać, zorientowaliśmy się, że zabraliśmy z domu tylko jedną pieluchę, a następnego dnia Święto Niepodległości i sklepy zamknięte… „Przypadkiem” problem został rozwiązany, zanim my zorientowaliśmy się, że w ogóle jest jakiś problem. <|/p>
Także „przypadkiem” na rekolekcjach przydaliśmy się innemu małżeństwu, które potrzebowało rozmowy z ludźmi, którzy wiedzą, czym jest krzyż bezdzietności. Mogliśmy podzielić się naszą historią, którą nieśliśmy przez ponad 13 lat małżeństwa. I tylko „przypadkiem” owo małżeństwo dowiedziało się o tym, kiedy o swoim doświadczeniu mówiliśmy komuś innemu przy posiłku.
Dzięki „przypadkowi” okazało się, że jest z nami na rekolekcjach lekarka, która stała się odpowiedzią na potrzebę skonsultowania spraw zdrowotnych Doroty. Lekarka bardzo życzliwa naszej rodzinie od pierwszych spotkań podczas rekolekcji. I tylko „przypadkiem” w przedostatnim dniu wyszło, że jest lekarką…
Ktoś kiedyś powiedział nam, że „przypadek” to pseudonim Pana Boga, kiedy działa incognito.
Pan Bóg poprzez te i wiele innych drobnych „przypadków” zadbał o to, żeby nic (nawet troską o pieluchy) nie odciągało nas od istoty rekolekcji, czyli od spotkania z Nim na modlitwie i przygotowywania się do podjęcia posługi animatorów kręgu. A dał dam w tym czasie bardzo mocno odczuć swoją dyskretną i czuwającą obecność zarówno w Namiocie Spotkania przed Najświętszym Sakramentem, w Eucharystii jak i w dialogu oraz w pięknej, oczyszczającej i budującej modlitwie małżeńskiej. Także w życzliwości gospodyń domu, Sióstr Jezusa Miłosiernego oraz w zaangażowaniu kapłana, moderatorów i animatorów.
Dzięki Ci, Panie, za „przypadki” które nam zesłałeś w tych dniach. Dziś już wiemy, że nie mogło być inaczej jeśli byliśmy na rekolekcjach w miejscu, które zostało „przypadkowo” wybrane z kilku innych propozycji na powstanie Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego według Twojej woli objawionej Św. Siostrze Faustynie i przekazanej na ręce bł. Księdza Michała Sopoćki.
Za ten czas, za Twoje niespodzianki, niech chwałę Twoją odmieniamy przez wszystkie przypadki głosząc ją w naszym kręgu, w naszej rodzinie i wśród naszych bliskich! Chwała Tobie Panie!
Dorota i Łukasz z Ignasiem
Świadectwo Doroty i Jacka
Na rekolekcje zapisaliśmy się tuż po tym, jak pojawiła się informacja o nich. Od dłuższego czasu było w nas duże pragnienie udziału w rekolekcjach. A że poprzedni ORAR II stopnia przeżyliśmy paręnaście lat temu to postanowiliśmy go powtórzyć, aby czasami nie tylko odświeżyć wiadomości, ale w ogóle je poznać, gdyż po takim czasie w pamięci niewiele już pozostało.
Od pierwszych chwil po przyjeździe czuliśmy się jak w domu, szybko zaczęliśmy „poznawać” innych uczestników, a już drugiego dnia na śniadaniu miałem wrażenie, że znamy się przynajmniej kilka dni. Duch Św. działał i zawiązywał wspólnotę. Do mnie osobiście Bóg przemówił już pierwszego dnia na porannym namiocie spotkanie wskazując miłość jako największe przykazanie. Ta właśnie Miłość towarzyszyła mi już do końca rekolekcji w każdym usłyszanym słowie czy sytuacji:
– kolejne Namioty Spotkania – za każdym razem miłość w słowie Bożym,
– konferencje i chyba najważniejsza cecha animatora przebijające się za każdym razem – podchodzić, do tych, których nam powierzono z miłością,
– w każdym dyżurze naszego kręgu, gdzie wszyscy bez wskazywania palcem służyliśmy sobie nawzajem, czasami wręcz „wyrywając” sobie tą posługę z rąk ?
Tak działa Bóg – przyjeżdżasz po konkretną wiedzę (którą oczywiście też zdobywasz), w wyjeżdżasz mając w głowie tylko to jedno największe przykazanie: Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie.
Dziękuję Bogu za ten święty czas, za jego dotknięcia, za innych ludzi, których postawił przede mną.
Jacek i Dorota